Skip to content Skip to footer

Wszystko, co znajdziesz w Internecie, to prawda

Wszystko, co znajdziesz w Internecie to prawda - billboard HRejterzy.

Od niedawna właśnie to stwierdzenie można przeczytać na naszych bannerach, które znajdują się na Dolnym Śląsku. Towarzyszy mu zdjęcie Zbigniewa Kopernika, podpisanego jako Założyciel Internetu. Czy to jest prawda? No nie jest (przynajmniej nie w naszym uniwersum). Czy łatwo to stwierdzić? Teoretycznie tak. Jednak, mimo że w Polsce aż 71% ankietowanych biorących udział w badaniu Kantar Public dotyczącym obecności w mediach nieprawdziwych informacji, stwierdziło, że są w stanie rozpoznać, czy informacja, z jaką się spotykają, jest fałszywa, to jednak fake newsy i wszelkie inne rodzaje dezinformacji mają się doskonale w odmętach Internetu.

Zorzynek Rzeżuchowiec z Mysłakowic

Konstrukcja internetowego kłamstwa wcale nie musi być skomplikowana ani też kompletnie nieprawdziwa. Są różne rodzaje manipulacji faktami i, tak jak w naszym filmie o zorzynku, część informacji może zgadzać się z rzeczywistością, ale inne ledwo wokół niej orbitują. Analizując ten materiał, możemy stwierdzić, że:

  • zorzynek rzeżuchowiec (Anthocharis cardamines) naprawdę istnieje i ma się dobrze,
  • pokazany na nagraniu „plac zabaw” istniał i był zlokalizowany w pobliskich Mysłakowicach,
  • nie otrzymał jednak tytułu Najbrzydszego Parku Rozrywki w Europie Środkowo-Wschodniej (chociaż może jednak otrzymał, bo został zlikwidowany),
  • nie jest nam znany masowy, udokumentowany, publiczny hejt w jego kierunku (pewnie jakieś osiedlowe grupy dyskusyjne mają na ten temat inne zdanie),
  • być może twórcy tego placu zabaw mieli dostęp do Internetu, ale ciężko to potwierdzić,
  • Universal Studios z Orlando nie chcieli na jego podstawie stworzyć Slav Playgrounds w swoich parkach rozrywki (a przynajmniej nie ma na ten temat żadnych wiarygodnych źródeł),
  • nie jest to żadna (oficjalna) stacja obserwacyjna zorzynka, chociaż pewnie można go tam znaleźć, jak się uważnie poszuka o odpowiedniej porze roku,
  • prawdą jest natomiast to, że należy weryfikować pod kątem prawdziwości informacje, zanim się w nie uwierzy i udostępni dalej.

Nasz fake news był w takim razie materiałem, który posiadał w sobie zarówno prawdziwe, jak i fałszywe informacje – niektóre z nich dość kontrowersyjne, aby wzbudzić emocje. Inne zaś przedstawione były w sposób pseudonaukowy, żeby zwiększyć ich „prawdziwość” i poziom zaufania odbiorcy. Całość natomiast została zmanipulowana tak, aby ośmieszyć hejterów mysłakowickiego placu zabaw i wskazać ich niekompetencję oraz nieznajomość zwyczajów bytowych zorzynka rzeżuchowca. Brzmi znajomo? Tak, bo z tego typu konstrukcją informacji spotykamy się regularnie w mediach społecznościowych, kiedy to jedna strona dyskusji próbuje wykazać drugiej swoją wyższość, i wzajemnie. Czasami dyskusje kończą się tylko walką na rzeczywiste argumenty, ale niekiedy przeciwnicy wyciągają zza pazuchy oręż w postaci fake newsa.

Buszujący w clickbaitach

Fake newsy niejedną mają twarz i mogą nabierać nas na wiele sposobów. Bez względu na to, czy tworzone są w celach humorystycznych, czy też po to, aby wprowadzać dezinformację, mają duży potencjał do tego, aby kogoś skrzywdzić. Wg definicji z Wikipedii, nieprawdziwe informacje możemy podzielić na:

  • Satyrę lub parodię, czyli treść tworzoną w celach humorystycznych, prześmiewczych. Kojarzycie memy? No to właśnie tu je można zaliczyć. Ten nasz wyżej też.
  • Clickbait, który notabene jest naszym ulubionym rodzajem fake newsa, a jest to po prostu kontrowersyjny, szokujący nagłówek, który najczęściej ma niewiele wspólnego z treścią artykułu, a służy jedynie do generowania kliknięć i podbijania statystyk (oraz zysków z reklam).
  • Treść wprowadzająca odbiorcę w błąd, czyli wykorzystanie informacji do przestawienia sytuacji, problemu lub osoby w sposób nieprawdziwy.
  • Fałszywy kontekst, czyli przedstawienie prawdziwych informacji w kontekście, który jest nieprawdziwy i nadaje im innego znaczenia. Kojarzycie filmiki nagrane kalafiorem z ósmego piętra pokazujące, jak ktoś coś robi nielegalnego lub kogoś napada, a pod nimi podpis, że „uchodźca/imigrant z kraju A zrobił coś w kraju B”? A potem okazuje się, że to jednak nie uchodźca, nie imigrant, nie z kraju A, tylko Zenek spod monopolowego. To właśnie coś takiego.
  • Manipulacja, która może dotyczyć zarówno treści słownych, jak i zdjęć czy filmów. Tutaj warto zwrócić szczególną uwagę na technologię deepfake, która niestety nie służy tylko do zabawiania nas twarzą Nicholasa Cage’a nałożoną na postacie z różnych filmów, ale również jest wykorzystywana do szerzenia fałszywych informacji politycznych, często bardzo kontrowersyjnych i groźnych. Jak np. przemówienie Wladimira Putina ostrzegającego USA przed ingerencją w wybory. Albo w tym video od HRejterów:
  • Treści oszukańcze, czyli odwołujące się do fałszywych źródeł.
  • Treść fałszywa, gdy całość informacji została zmyślona po to, by kogoś oszukać.

Niestety przykłady dla każdego rodzaju fake newsa mnożą się szybciej niż zorzynek rzeżuchowiec na mysłakowickiej łące. Niektóre są po prostu kiepskim żartem, który wyrwał się spod kontroli jego twórcy i rozniósł po całym Internecie. I nawet, gdy jego twórca udowodni fałszywość swojego dzieła, to niestety sprostowanie dużo rzadziej osiąga podobne zasięgi i efekt, co sama informacja. Inne fake newsy niestety nie są żartem i nigdy nie miały nim być. Zostały stworzone przez kogoś tylko i wyłącznie w celu oszustwa, szerzenia dezinformacji, zamętu i ostatecznie skrzywdzenia jednostki lub grupy. Niestety, historia pokazuje, że szerzenie fałszywych informacji w celach krzywdzących może boleśnie dotknąć nawet całe nacje i czasami nie da się już tego cofnąć…

„Od razu widać, że to fejk!”

…nie powiedział nikt nigdy, udostępniając niesprawdzoną informację na Facebooku czy Twitterze. Media społecznościowe oraz wątpliwej jakości portale dziennikarskie i plotkarskie, którym zależy jedynie na zysku z kliknięć, to największe dystrybutory fałszywych i niezweryfikowanych wiadomości. Łatwość udostępniania informacji za ich pomocą, a także ich mnogość, sprawia, że ludzie bezmyślnie przekazują sobie dalej kontrowersyjne i nie do końca prawdziwe nowinki. Jest to kwestia wszechobecnego pośpiechu i braku czasu, który można poświęcić na weryfikację, ale również niechęci do dalszego czytania, poszukiwania źródeł, dociekania. Czasami komuś po prostu brakuje wiedzy i w dobrej wierze podzieli się z innymi czymś kompletnie niedorzecznym, a „sprawdzonym przez dziesiątki czytelników”. Mamy również tendencję do ufania w rzeczy, które znajdziemy w Internecie – szczególnie, jeśli występują w nich autorytety, jak politycy, lekarze, celebryci (to ostatnie piszemy jednak z przekąsem). A jeśli już jest to jakieś video, no to przecież na pewno musi być prawdziwe. Albo zdjęcie, takie jak to z JSONem polującym na pangulary:

JSON polujący na pangulary
Po lewej zdjęcie przerobione i wystylizowane przy pomocy Midjourney AI. Po prawej oryginalne zdjęcie – widać, że pangularów było więcej!

Niestety równie często fake newsy udostępniane są dalej ze względu na czyjeś osobiste sympatie z przedstawianym na nich światopoglądem lub też niechęcią wobec przeciwnego stanowiska, które jest na nich ośmieszane. Im większy związek emocjonalny użytkownika z przedstawioną nieprawdą, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie udostępniony. W ten sposób fake newsy stały się bardzo skutecznym narzędziem w walce politycznej, zarówno w Polsce, jak i zagranicą, a szczególnie dotkliwe zamieszanie wywoływały w świetle konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Skutecznie dzieliły społeczeństwo, które powinno służyć wsparciem osobom potrzebującym. A do tego podsycały strach wśród osób, które uciekły w obliczu wojny, pozostawiając na miejscu swoje domy, a niekiedy również bliskich członków rodziny.

Jak ugotować fake newsa?

O ile nie bierzemy udziału w zabawnym quizie internetowym „Nogi czy parówki?” (oryg. „Hot-dogs or legs?”), to kwestia rozpoznania prawdziwości informacji ma ogromne znaczenie w kontekście tworzenia obrazu otaczającego nas świata. Według przytaczanego wyżej badania Kantar Public, prawie połowa Polaków codziennie lub prawie codziennie ma do czynienia z informacjami zniekształcającymi rzeczywistość. Czy w świetle zalewu fake newsów, jesteśmy w stanie podejmować świadome decyzje i dokonywać dojrzałych społecznie wyborów? Czy wiemy, co się w ogóle wokół nas dzieje?

Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń i Instytucji Bibliotecznych IFLA przygotowała krótką infografikę, jak w ośmiu prostych krokach zweryfikować, czy informacja jest prawdziwa, czy też nie.

Sprawdź źródło informacji

Ok, no więc news jest naprawdę łamiący i wygląda legitymacyjnie. Ale zwróć uwagę na to, jakie źródła go publikują. Czy jest to duża, międzynarodowa agencja prasowa, która relacjonuje wydarzenia dzięki swoim korespondentom z miejsca wydarzeń? Czy informację podają bezpośrednio oficjalne struktury rządowe? Gabinet premiera? ONZ? Policja? Jeśli na stronie widzisz więcej reklam niż treści, a portal nie ma żadnego kontaktu ani sensownej informacji o sobie, to artykuł powinien co najmniej trafić do SPAM-u.

Czytaj całość artykułu

„Anna Lewandowska powiedziała, że to koniec. Czy znana para przetrwa kryzys?” – sami wymyśliliśmy ten nagłówek na potrzeby niniejszego artykułu (z tego miejsca serdecznie pozdrawiamy Anię!). Ale prawda jest taka, że tego typu clickbaity to niemalże codzienność popularnych portali i social mediów. Czy wiadomo, co zakończyła Anna Lewandowska? W jakim kontekście to powiedziała? Jaki kryzys ma przetrwać para? No właśnie, tego nie mówi nam nagłówek, a być może w treści chodzi o zupełnie inny, bardziej prozaiczny koniec. Zatem ważne jest, aby przeczytać cały artykuł, zanim się go poda dalej. Bo może wcale nie warto.

Infografika jak rozpoznac fałszywą informację
Źródło infografiki: https://blogs.ifla.org/lpa/2017/01/27/alternative-facts-and-fake-news-verifiability-in-the-information-society/

Sprawdź autora

Pod większością artykułów ktoś się zazwyczaj podpisuje. No chyba, że to są artykuły na tym blogu, to wtedy nie. Ale o nas czytasz tylko w Internecie, więc to musi być prawda. W każdym innym przypadku sprawdź, czy autor na pewno istnieje i nie jest fikcyjną postacią, poprzez którą wypowiada się opłacony kolektyw propagandystów i zmyślaczy. Zrób test Google’a i zobacz, czy to imię i nazwisko pojawia się gdziekolwiek indziej, niż przy informacji, którą właśnie chcesz udostępnić.

Sprawdź linki i bibliografię

W dobrym tonie jest odnieść się do innych źródeł podczas pisania artykułu. Szczególnie, gdy temat dotyczy ważnych wydarzeń, teorii naukowych czy aktualności politycznych. Jest to również mile widziane przez Google’a, który docenia odpowiednią liczbę adekwatnych linków poprzez pozycjonowanie treści w wyszukiwarce. Jeśli jednak coś budzi nasze wątpliwości, to warto sprawdzić te linki i zweryfikować, czy podawane strony istnieją, oraz czy w ogóle mają związek z newsem.

Sprawdź datę

Odgrzewanie informacji sprzed kilku lat w świetle nowych wydarzeń, cytowanie fragmentów wypowiedzi w nowym kontekście, przytaczanie historycznych zdjęć lub filmów, które pokazują co innego, ale pasują do treści – to niestety bardzo częste praktyki fake newsów. Dlatego warto sprawdzić datę. Zarówno samego artykułu, jak i źródeł, na które tak ochoczo się powołuje.

To były tylko żarty

Coś brzmi niedorzecznie? Wygląda naciąganie? Ma satyryczny charakter lub pisane jest niestandardowym językiem? Może jednak jest to czyjś żart, który zatacza zbyt szerokie kręgi w infosferze, a niektórzy potraktowali go nadmiernie poważnie. Jeśli masz czas i chęć, to poszukaj w źródłach. A jeśli nie, to po prostu nie udostępniaj.

Odsuń poglądy na bok

Czujesz w głębi serca, że gdyby świat poznał tę informację, to na pewno stałby się lepszy? Już drży Ci palec na ikonce udostępniania i widzisz siebie, jak dzierżysz kaganek oświaty przed wujkiem Zbyszkiem i tą dziwną dziewczyną ze studiów, którą nie wiesz po co masz w znajomych? No więc ochłoń i spytaj siebie, czy to nie jest tak, że ten artykuł tak bardzo utwierdza cię w swoich własnych przekonaniach, że chcesz go udostępnić bez weryfikacji? No może jednak tak jest, bo lubimy potwierdzać sobie, że mamy rację. Skoro już to wiesz, to jednak wróć do pierwszego kroku i sprawdź, czy to na pewno nie fake news. Niezależnie od swojego własnego stanowiska.

Zapytaj ekspertów

Czasami ciężko jest dokopać się do źródeł albo sprawdzić datę materiałów, które ktoś przywołuje. Czasami samodzielnie nie potrafimy ocenić prawdziwości zdjęcia, filmu, treści. To jest OK, mamy takie prawo, bo autorzy fake newsów stają się coraz sprytniejsi, a my nie posiedliśmy wiedzy na każdy temat. Ale nie zwalnia nas to z odpowiedzialności za rozpowszechnianie fałszywych i niesprawdzonych informacji. Jeśli więc nie chcesz wyjść na ignoranta wśród swoich obserwatorów na Twitterze, to zasięgnij opinii eksperta. W Polsce kawał dobrej roboty wykonuje Fundacja „Przeciwdziałamy Dezinformacji”, która od 2020 roku na portalu FakeNews.pl oraz swoich social mediach zajmuje się demaskowaniem fake newsów. Poprzez prosty formularz można zgłosić do nich artykuł lub każdą inną informację, która wzbudza nasze wątpliwości, do zweryfikowania przez analityków. Podobnie funkcjonuje serwis Demagog.org.pl, którego zespół również stoi na straży rzetelnego dziennikarstwa oraz dostarczania czytelnikom sprawdzonych oraz bezstronnych informacji. Chcesz dowiedzieć się więcej na temat tego jak specjaliści weryfikują fake newsy? Posłuchaj jak opowiada o tym Natalia Sawka z Agence France-Presse w tym podcaście Działu Zagranicznego.

Wyłącz emocje, włącz myślenie

Tego punktu nie ma na infografice, ale według nas jest bardzo ważny. Dostępność Internetu i różnorodnych metod komunikacji z innymi ludźmi nie mogą zwalniać nikogo z myślenia. Wręcz przeciwnie – powinny nas jeszcze bardziej wyczulać na bezmyślne powielanie fałszywych informacji. Bo to ma ogromne znaczenie w kontekście spadającego zaufania społecznego, wyborów politycznych i podejmowania decyzji, które mogą odbijać się na nas wszystkich. Nasz mózg niestety ma tendencję do nadmiernego reagowania na informacje o charakterze zagrożenia (tzw. negativity bias). Nie bez przyczyny większość artykułów w mediach ma aktualnie właśnie taki wydźwięk – już dawno redaktorzy odkryli, że te najczarniejsze historie generują najwięcej zainteresowania. Do głosu dochodzą emocje, strach, zaangażowanie emocjonalne, czasami oburzenie. A w emocjach łatwo zgubić zdrowy rozsądek. Dlatego bardzo ważne jest, aby nie słuchać tego, co uderza w nasze czułe struny, tylko oceniać informacje na chłodno i weryfikować je przed przekazaniem dalej. Dla naszego wspólnego dobra.